sobota, 9 kwietnia 2016

Hyuna - Będziemy zawsze razem




Różowe ściany, słoneczne pomieszczenie i do tego bardzo schludne. Jest to jedyne miejsce które znam, które pamiętam, w którym jestem od zawsze. Należy ono do osoby którą podziwiam. Do pięknej dziewczyny, o bardzo pięknych, smutnych oczach. Nigdy nie widziałam w nich szczęścia. Nawet najmniejszego przebłysku. Zawsze takie same. Dziś, gdy brała mnie swoimi chudymi rękoma, też nie widziałam w nich szczęścia.
Wydaje mi się, że nigdy nie zobaczę, nie ważne jakbym bardzo pragnęła.
Nie wiem jak mam sprawić, aby w nich tańczyły iskierki. W końcu jestem bezradna.

Pewnie się zastanawiasz "kim jestem". Cóż... sama do końca nie wiem. Na pewno nie jestem człowiekiem. Nie mogę się poruszać, ani mówić. Ale mogę obserwować.
Ja i moja pani jesteśmy razem od zawsze.
Mimo iż nie mogę z nią rozmawiać, to czuję z nią ogromną więź.

Dziś, jak każdego innego czekałam grzecznie na łóżku, aż ona wróci. Godziny mijały, ale zawsze wracała.
Zawsze piękna, zawsze ze smutkiem w oczach, mimo iż śmiała się czasami i uśmiechała.
Bardzo lubiłam gdy brała mnie w ramiona i opowiadała co się działo danego dnia.
To jak rodzice ją denerwują, jaki trudny był test z matematyki, co powiedziała jakaś koleżanka.
Często też płakała. Mówiła, że nie chce odchodzić stąd.
Że się boi.
A ja nie rozumiałam. Dlaczego miała by odejść? I dokąd?
Gdybym miała głos, od razu bym się zapytała "dlaczego się boisz?", ale niestety nigdy nie będzie mi dane.


Jakiś czas później moja pani pakowała swoje rzeczy do walizki. Jej twarz była zmęczona, a oczy zawsze takie same.
Nagle do jej pokoju ktoś wszedł.
- jesteś już gotowa, Hyuna? - spytał mężczyzna
- prawie, tato - po tych słowach zapięła walizkę, wzięła mnie na ręce i razem wyszłyśmy z naszej komnaty.
Nie wiedziałam dokąd mnie zabiera, ale się nie bałam, ponieważ jest przy mnie. Nie muszę się bać. Niczego.

Miejsce w którym się znalazłyśmy było ponure i panowała sterylna czystość. Nie podobało mi się, ale najważniejsze, że byłam tu wraz z panią.
Miejsce było dziwne. Musiała brać tu dziwne pastylki, była też podłączona czasami do czegoś dziwnego z płynem, który leciał przez cieniutką rurkę. Co to jest? Czy to jej nie zaszkodzi? Boję się o nią!
Pani z dnia na dzień robiła się coraz bardziej bledsza, chudsza... z czasem nie miała już sił płakać.
Wokół jej zawsze był pan i pani, który mówili do niej "córeczko". Oni też płakali.
A przez to moja pani była bardziej smutna.
Chciałam ją pocieszyć ale nie potrafiłam. Nie umiałam. Nie mogłam. Nienawidziłam się za to.

Czas płynął a moja pani pewnego dnia została ode mnie zabrana i już nie wróciła.
Mnie też ktoś zabrał. Nie pamiętam kto, ale zabrał i schował do czegoś, co w środku ma ciemność. Bałam się. Chciałam do mojej pani. Chciałam aby mnie trzymała w swoich ramionach. Chciałam...płakać.

Nie wiem ile czasu tkwiłam w ciemności, ale pewnego dnia w końcu zobaczyłam światło, lecz... nie widziałam jej.
Ktoś mnie posadził na zimnym marmurze, wokół miałam same kwiaty. Paliły się też czerwone, zielone i białe światełka, które z czasem wygasały.
Siedziałam i czekałam, czekałam, czekałam i czekałam, ale jej nigdzie nie było.
Świeciło słońce, padał deszcz, wiał wiatr, padał śnieg, kwiatki obok rosły, ludzie przychodzili i odchodzili, a jej nie było. Ani razu tu nie przyszła. Cały czas się zastanawiam "dlaczego".
Czyżby mnie już nie kochała?
Nie. Na pewno mnie kochała, tylko.... musiało ją coś zatrzymać. Dlatego nie przychodzi, ale wiem, że się pojawi. W końcu zawsze byłyśmy razem.
Będę czekać, ponieważ Hyuna mnie kocha.
A ja kocham ją.





Tak. Jakiś czas temu pisałam, że powrócę i do dziś nic nie pojawiło. Chciałam coś dać dłuższego, fajniejszego, ale nie potrafiłam nic napisać. Teraz jakoś tak na spontana to napisałam. Pewnie są błędy, ale nie czepiajcie się. Nie jestem pisarzem, tylko amatorem.
Pewnie się domyśliliście, co się stało z Hyuną, ale czy domyśliliście się kim lub czym jest narrator? ;)
Tu macie odpowiedź (klik)
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam i do zobaczenia kiedyś tam!
Następnym razem postaram się o coś dłuższego! ;)

3 komentarze:

  1. Naprawdę bardzo przepraszam, że dopiero teraz znalazłam czas, żeby zajrzeć na Twojego bloga.
    Co do opowiadania - było genialne ♥ Myślałam, że narratorem jest kotek lub piesek, ale zdecydowanie nie spodziewałam się pluszowego misia! Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło. Co do całości scenariusza to był naprawdę piękny i wzruszający ♥
    Bardzo mi się podobał, czekam na więcej Twoich prac, a gdybyś znalazła czas, zapraszam również na mojego bloga ;)
    magic-hell-and-me.blogspot.com
    Pozdrawiam serdecznie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Od razu wiedziałam, że chodzi o misia.
    Nie wiem dlaczego, ale od razu przyszło mi to do głowy. Bardzo fajnie napisany scenariusz i cholernie smutny, mimo to naprawdę mi się spodobał :)
    Mam nadzieję, że niedługo będę mogła znów poczytać coś z twoich prac ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! :)
      Ciesze się, ze się podobało :)
      Wyznam, ze nadal planuje coś napisać ^^

      Usuń