wtorek, 22 lipca 2014

L.Joe - dziennik który nas połączył






Wraz z rodziną przeprowadziłam się do nowego domu. Cieszyłam się ogromnie, ponieważ nienawidziłam tamtego miejsce, gdzie mieszkaliśmy. Bowiem, miałam nadzieje, że teraz wszystko zacznie się od nowa.
Siedziałam w swoim nowym pokoju i rozpakowywałam graty.
Podczas wkładania pod łóżka kilka pudeł, znalazłam tam pudełko z dopiskiem "własność L.Joe". Musiało to należeć do poprzedniego właściciela tego domu, a nawet pokoju.
Ciekawość jaka mnie zżerała, jest niedopisania. Mam wielką ochotę zajrzeć do tego, ale... trudno, to silniejsze.
Otworzyłam pudełko i znalazłam w nim kilka dzienników. Wszystko własność jakiegoś L.Joe. Wzięłam jeden do ręki i otworzyłam na przypadkowej stronie. Pusto. Nic nie zapisane. Przewróciłam kartki do tyłu, tam też pusto. Cały dziennik był pusty. Spojrzałam na resztę dzienników, były zapisane. Dzienniki zostały prowadzone od roku 2005 do 2009, czyli jakiś czas temu. Odłożyłam je z powrotem na miejsce i wsunęłam pod łóżko pudełko, po czym wyszłam z pokoju.

Kilka godzin później wrodziłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżko i pogrążyłam się w zamyśleniach.
- ciekawe co opisywał w tych dziennikach - pomyślałam i spojrzałam na lustro które stało na przeciw łóżka i było widać pudełko pod łóżkiem. Ciekawość jest ogromna, a ja z tym nie umiem walczyć, zawsze chciałam dużo wiedzieć, nawet jeśli miałabym naruszyć czyjąś prywatność.
 Kucnęłam  przy łóżku i wyciągnęłam pudełko, wyjmując z niego dzienniki. Chcąc je położyć na łóżku, jeden wypadł mi z rąk i otworzył się na pierwszej stronie. Był to ten pusty, tylko że.... teraz był zapisany na tej stronie. Wzięłam do ręki i zaczęłam czytać.


13 maja 2010 roku
w końcu wyzdrowiałem i mogłem iść na trening.
był to dla mnie koszmar, że przez 2 miesiące nie mogłem grać w koszykówkę.
jest to najcudowniejsza gra pod słońcem ^ ^.
nawet jeśli nie jestem za wysoki to i tak jest to sport stworzony dla mnie
to uczucie gdy ma się piłkę w ręku
a później rzuca się ją i zdobywa punkty.
jest to niedopisania. coś niesamowitego.
pasjonującego
L.Joe 

- co to... ma być? - zapytałam samej siebie. To jest przedziwne. Jakim cudem jest coś tu napisane, mimo iż wcześniej było puste? może pominęłam tę stronę wcześniej? nie, raczej to nie możliwe. Zamknęłam dziennik i odłożyłam do pudełka. Spojrzałam na kalendarz. dziś jest 13 maja 2014 roku. Ten sam dzień co w dzienniku tylko daty się różnią.
Aby nie myśleć o tym więcej, poszłam wziąć prysznic, a później położyłam się spać.
Następnego dnia poszłam z mamą załatwić sprawy odnoście szkoły. Rok szkolny się zaczął jakiś czas temu, ale nic na to nie poradzę, tak czy siak, będę musiała dołączyć w połowie.
- ___? coś Cię martwi? wszystko okej? - zapytała mama, gdy wracałyśmy samochodem do domu.
- nic, wszystko w  porządku. - niestety, to nie prawda. Cały czas w głowie miałam ten zapisek i to, ze wcześniej dziennik był pusty.
Wchodząc do pokoju sięgnęłam po pudełko, aby zajrzeć to tego dziennika. Byłam przestraszona, ale musiałam. Otworzyłam go i... znów jest zapisany, mimo iż wczoraj był tylko jeden zapisek.
14 maja 2010 roku
niedługo będziemy mieli mecz i mam nadzieje dostać się do głównego składu.
bardzo chciałbym.
dziś niestety pada i nie będę mógł pójść pograć.
szkoda : (
spojrzałaś odruchowo za okno, pogoda była ładna.
mam dziwne przeczucia
jakby.... nie, to raczej nie możliwe  : )
dziś też mało zapisałem
jak coś będzie się dziać, obiecuję, że napiszę więcej.
L.Joe

To się robi coraz bardziej dziwaczne. Jakim cudem to się zapisuje? Jakieś czary? Nie rozumiem!
- ____, chodź na kolację! - z dołu zawołała moja mama.
Odłożyłam ten dziennik, nie do pudełka, lecz na półkę z moimi książkami i wyszłam z pokoju.

Przez następne dni, było coraz dziwniej. Czytałam każdego dnia nowe zapiski. Były krótkie, ale... coś mnie ciągnęło do tego aby czytać je. Siedziałam teraz przy biurku. Czytałam dziennik i piłam herbatę. Niechcący ręką przewróciłam kubek i rozlał się na dziennik - nie!- krzyknęłam i próbowałam uratować go. Na całe szczęście, herbata nie zrobila wielkich szkód, zapiski były czytelne. Położyłam otwarty dziennik na parapecie, aby wyschło.
Po kilku godzinach gdy wróciłam do pokoju, podeszłam do okna aby sprawdzić, jak z dziennikiem. Na stronie obok był nowy zapisek. Z dziś.

20 maja 2010 roku

nie! jest zalany! ale jakim cudem? przecież to nie moglem być ja.
w takim razie.... kim TY jesteś?
ty który zalał ten cenny dziennik.
wiedziałem. przeczuwałem, że ktoś poza mną go czyta, ale to niemożliwe.
jakim cudem czyta go ktoś poza mną?

L.Joe

Byłam przerażona, To jakiś żart? czarna magia? Usiadłam do biurka z dziennikiem. Wzięłam pióro do ręki i powoli zaczęłam pisać. Nie wiem po jakie licho, ale...muszę coś sprawdzić.

Przepraszam. Nie chciałam. To był wypadek.

Odłożyłam ostrożnie pióro. - nie, to niemożliwe aby...- przerwałam gdy zobaczyłam coś przerażającego. niezwykłego. magicznego. - odpisał.
nie ładnie jest czytać czyjąś własność! kim jesteś? i dlaczego piszesz w moim dzienniku? 
L.Joe
trzęsącą się ręką sięgnęłam po pióro i odpisałam, dosyć szybko. 

Jestem _____ i nie wiem dlaczego mogę pisać w twoim dzienniku, w szczególności gdy u Ciebie jest 2010 a u mnie 2014. 

Czekałam.

2014? jesteś z przyszłości? a dzień? który u ciebie?
L.Joe

Ten sam.

Zaczęłam czekać, aż odpisze, lecz to nie nadchodziło. Minęło kilka godzin i nadal nic. Nie odzywał się.
Przez najbliższy tydzień była cisza. Pewnego dnia gdy wróciłam ze szkoły na starcie zajrzałam do dziennika.
Odezwał się.
27 maja 2010 roku

przepraszam że się nie odzywałem.
 musiałem to przemyśleć.
jest to naprawdę szokująca sprawa!
jakim cudem będąc w innych czasach możemy pisać do siebie poprzez ten dziennik?
zastanawiałaś się nad tym?
bo ja tak. 
jest to dziwne, ale...
fascynujące. 
jak jest w 2014 roku? 
L.Joe
Ucieszyła mnie wiadomość od niego. Od razu odpisałam. Musiałam.

Zastanawiałam i nadal się zastanawiam.
 Jest to naprawdę dziwne, ale tak jak Ty to ująłeś, fascynujące. 
Nie wiem jak mam odpisać na to pytanie. Nigdy wcześniej nie mieszkałam w tym mieście.
Nawet nie wiem co by Cię ciekawiło.
więc się przeprowadziłaś?
czekaj... czyli...
jeśli znalazłaś ten dziennik to znaczy że mieszkasz w moim domu
w takim razie... ciekawe gdzie mieszka obecny ja.
L.Joe

Nie wiem.


Od tego czasu zaczęliśmy ze sobą pisać. Poznawaliśmy się bardziej. Jakimś cudem przez dziennik mogliśmy zobaczyć swoje fotografie. Był przystojnym a zarazem uroczym blondynem. Serce mi przyspieszało za każdym razem gdy patrzyłam na tę pocieszną buzię.
Z dnia na dzień zaczęłam się coraz więcej dowiadywać o nim. Chodził do tej samej szkoły co ja, a nawet był w tej samej klasie i w 2010 ma tyle samo lat co ja obecnie. To zabawne jak przez coś takiego, człowiek może czuć szczęście. Raczej to się nie zdarza. Aby móc pisać przez dziennik z kimś z przeszłości. 
Mijały miesiące i już był grudzień.

5 grudnia 2010 roku.
dziś mam mecz finałowy.
trzymaj kciuki o zwycięstwo. 
do napisania później : )
L.Joe

Powodzenia. Wygraj ten mecz.

... dla mnie.

dobrze.
wygram dla ciebie.
L.Joe
"wygram dla ciebie." była to ostatnia wiadomość od niego. Później nic. Wiele razy pisałam do niego, ale cały czas cisza.
Jest teraz 13 maja 2015 roku. Minął rok odkąd pierwszy raz przeczytałam zapisek w jego dzienniku. Tęsknię cały czas za tym. Czasami mam wrażenie, że to nie jest prawdą, ale gdy biorę ten dziennik do rąk, czuję, go. Czuję, że trzymał go w rękach, że pisał w nim. Mimo iż z dnia na dzień to czucie blednie.
Dziś też zajrzałam do dziennika. Nic nie napisał. Raczej, już chyba nigdy nie napisze. Zamknęłam dziennik i miałam już kłaść na półkę, gdy nagle coś z środka wyleciało. Schyliłam się aby podnieść to. Był to wycinek z gazety o wypadku który miał miejsce w grudniu 2010 roku. Ten sam dzień gdy L.Joe miał mecz finałowy. Przeraziłam się. Do oczu podpłynęły mi łzy. Był to jego wypadek. On... nie żył. Zginął. Nie dotarł na mecz. Zniknął. Nie odpisze już nigdy. Przenigdy. Ten wypadek na ulicy odebrał mi go. Czuję się samotna. Cholernie samotna.                                                      Mam ochotę zniknąć.

Kilka dniu później, gdy otrząsnęłam się z tego, zapytałam się mamy co wie na jego temat. Dzięki niej dowiedziałam się, ze został pochowany na pobliskim cmentarzu.
Poszłam go odwiedzić.                                              Pragnęłam tego.
Poszukiwania jego grobu były dosyć długie i wyczerpujące, ale opłacało się. Zapaliłam znicza i usiadłam na ławeczce, wpatrując się w jego zdjęcie.
- więc nie udało Ci się- zaczęłam - pewnie byłeś tak podekscytowany i zdenerwowany, że nie zauważyłeś nadjeżdżającego samochodu. Jakbyś teraz wyglądał? miałbyś teraz 21 lat. Jestem ciekawa czybyśmy się poznali w aktualnym czasie... L.Joe... dziękuję, że zacząłes pisać ten dziennik. Cieszę się, że mogłam poznać Cię przez niego. Tęsknię za Tobą...bardzo. - rozpłakałam się. Czułam cholerną pustkę. Co by było gdyby przezył? pewnie nigdy bym z nim nie pisała poprzez ten dziennik, ale mimo to, żył by, prawda? jest to pytanie bez odpowiedzi i tak zostanie.





boże! ale mnie wzięło na smutną historię ;;;  wszystko przez pierwszy odcinek So Long! jest podobna sytuacja, tylko, że komunikują się przez nagrania na kasetach. Mam nadzieje że się podoba i także mam nadzieje, ze przez wakacje zapełnię całą kolejkę.
Chciałam z początku L.Joe uśmiercić poprzez utonięcie, ale jednak wzięłam wypadek. 
Mam nadzieje, ze się połapaliście z tymi zapiskami w dzienniku, w końcu Joe podpisywał się na końcu, więc raczej nie jest trudno xx.
Scenariusz dla Noise. W końcu masz L.Joe ^^