- skup się! Kiedy ostatni raz ją widziałeś?
- mam troche problemy co do dat... nie mogę sobie dokładnie przypomnieć...
Siedzieliście właśnie w małej kawiarence i próbowałaś zebrać informację na temat Hany, lecz było to zbyt trudne, bo chłopak nie mówi zbyt przydatnych rzeczy.
- Junhong! jeśli Ci naprawdę zależy na odnalezieniu Hany, proszę Cię, przypomnij sobie.
- próbuję... naprawdę... - odniosłaś wrażenie, ze jesteś zbyt ostra, bo chłopak był bliski płaczu.
Westchnęłaś.
- no dobrze, ja już muszę się zbierać, ale będę próbowała się czegoś dowiedzieć, a Ty staraj się przypomnieć. - podniosłaś się, biorąc do ręki swoją torbę i miałaś już wyjść z budynku, gdy za sobą usłyszałaś jego głos
- ______, dziękuję. - słowa sprawiły, że się lekko uśmiechnęłaś.
Tygodnie mijały a wy staliście w miejscu. Zaczęłaś się obawiać, że nigdy nie znajdziecie tej dziewczyny. Robiło Ci się przykro z tego powodu, szczególnie gdy polubiłaś Junhonga.
Miałaś już wychodzić do pracy, gdy nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Był to Junhong. Całkowicie zdyszany, musiał biec całą drogę do Ciebie, po upadł od razu na podłogę gdy tylko otworzyłaś mu drzwi.
- przypomniałem sobie! - ledwo łapiąc oddech, podniósł się. - pracowała jako przedszkolanka!
- gdzie? - pobiegłaś po szklankę wody - gdzie jest to przedszkole?
Podałaś mu pośpiesznie szklankę, a on od razu wypił całą jej zawartość - 2 ulice dalej od wesołego miasteczka.
Przez tę wiadomość zapomniałaś o tym, że właśnie wychodziłaś do pracy i razem z Junhongiem wybraliście się do tego przedszkola, w nadziei, że czegoś się w końcu dowiedzie, albo ją odnajdziecie właśnie tam.
- co...- staliście właśnie przed budynkiem przedszkola, a raczej byłego przedszkola. Budynek, a może raczej pozostałości po nim dawały wam informację, że był tu kiedyś pożar.
Spojrzałaś na chłopaka, zrobiło ci się go szkoda, tak się cieszył, ze będzie mógł ją zobaczyć, a tu nici. Wracacie do punktu wyjścia.
Kroiło ci się w sercu, na widok przygnębionej miny Junhonga, więc postanowiłaś zabrać go na lody.
Był to trafiony pomysł, ponieważ śmialiście się razem i dobrze bawiliście, na chwile zapominając o poszukiwaniach. Zdałaś sobie sprawę, że coraz bardziej on staje Ci się bliższy i zaczynasz się coraz bardziej obawiać, co będzie gdy już Hanę odnajdziecie. Zapomni o Tobie?
Jeszcze tego samego dnia, gdy już wieczorem byłaś w domu zasiadłaś przed komputerem i postanowiłaś się czegoś dowiedzieć na temat pożaru. Zajęło Ci to trochę czasu, bo nie mogłaś przypomnieć nazwy ulicy. Wchodząc w różne artykuły dowiedziałaś się bardzo dziwnych rzeczy.
Pożar miał miejsce 44 lat temu. 24 lata przed Twoimi narodzinami i ... co było naprawdę dziwaczne, ale jakim cudem Junhong mógł wtedy istnieć? Przecież teraz byłby starym, siwiejącym facetem po 60-tce, ale on jest młody. Co to za dziwne czary? Pogubiłaś się już.
Przez kolejne dni poszukiwań Hany, siedziałaś cicho. Nie powiedziałaś mu o tym, czego się dowiedziałaś. Nie umiałaś. Jedyne na co było cię stać, to oszukiwanie jego i samej siebie. Zaczęłaś już wątpić, że kiedykolwiek ją znajdziecie.
Dorwałaś się do starych kartonów. Było w nich pełno albumów i pamiątek przed laty. Postanowiłaś obejrzeć zdjęcia sięgając po pierwszy, ciemnozielony album. Już od pierwszego zdjęcia przeżyłaś szok. Zerwałaś się z miejsca i tak jak stałaś, tak wybiegłaś z mieszkania, do Junhonga.
Teraz to ty wparowałaś zdyszana do przyjaciela.
- ____! - pisnął i od razu przyniósł Ci wodę, lecz ty nie miałaś czasu
- znalazłam ją!
Oczy mu zaświeciły się nadzieją - gdzie?
Bez słowa chwyciłaś jego rękę i wybiegliście z jego domu. Waszym celem był cmentarz.
- dlaczego tu przyszliśmy? - Junhong niezabardzo rozumiał, dlaczego go tu przyprowadziłaś, co cmentarz miał wspólnego z Haną?
Nagle się zatrzymałaś. Przed wami był grób.
- znalazłam ją - spokojnym głosem wskazałaś na nagrobek na którym widniało imie i nazwisko poszukiwanej dziewczyny.
Z wielkim zaskoczeniem przyjrzał się nagrobkowi - Ha..na..- zaczął łamiącym się głosem - nie żyje?
spojrzałaś na niego i zauważyłaś jak po jego policzku spływa łza - tak..
- jak.. sie tego dowiedziałaś?
- przez przypadek. Znalazłam w domu stare albumy ze zdjęciami. Hana... była moją babcią. Dlatego mnie z nią myliłeś. - błyskawicznie przemieścił swój wzrok na Ciebie. Jego oczy były bardzo mokre, miałaś sama ochotę płakać, szczególnie gdy to już koniec. Znaleźliście Hanę, na tym wasza znajomość się kończy, w końcu i tak nie liczyłaś na nic więcej.
- moja misja wypełniona - odwróciłaś się na pięcie, ruszając do przodu, gdy nagle poczułaś dłoń na nadgarstku. Jego dłoń.
Pociągnął Cię delikatnie w swoją stronę, tak, ze odwrociłaś się i wylądowałaś w jego ramionach
- nie odchodź, _____. Proszę, nie zostawiaj mnie samego.
No okej, to koniec. W końcu napisałam to, jestem z siebie dumna. Pewnie jesteście ciekawi, jakim cudem Zelo jest młody, mimo iż minęło tyle lat. No cóż, jeśli ktoś oglądam dramę Soohyuna z innej planety, ten może się połapać, że pisałam nawiązując do tej dramy, a jak nie... można sobie dopowiedzieć ^^
Scenariusz był oczywiście dla mojej Saerin.
Nie wiem jak to będzie dalej, ale będę się starać pisać, naprawdę.
Oraz planuję zmiane wyglądu bloga : 3