- wstawaj, leki musisz wziąć! – ze snu wybrudził Cię nieprzyjemny głos nie lubianej przez wszystkich pielęgniarki, która dziś miała dyżur. Podniosłaś się do pozycji siedzącej, po czym nie zważywszy na wszystko, owa pielęgniarka na siłę wepchnęła Ci do buzi leki, które zażywasz codziennie. Akurat to była dawka którą otrzymujesz rano po śniadaniu, którego i tak nie zjadłaś.
- otwórz – uderzył Cię jej chamski ton, przez który nie chciałaś wcale otwierać swojej buzi, aby pokazać czy połknęłaś leki – otwórz!- powtórzyła głośniej i jeszcze bardziej chamsko. Otworzyłaś, a ona po sprawdzeniu odeszła od Ciebie i poszła dać leki twojej współlokatorce, która była anorektyczką.
Po otrzymaniu leków, w szpitalu zawsze wszyscy zbieraliście się w świetlicy i mieliście społeczność. Tam mówiliście jak się czujecie dziś i omawialiście różne sprawy dziejące się na oddziale zamkniętym, w którym przebywałaś. Byłaś już tu 3 miesiące i życie w szpitalu psychiatrycznym stawało się dla Ciebie normalne.
Z początku było Ci trudno się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Byłaś wśród ludzi którzy mieli różne problemy psychiczne, a Ty uważałaś, ze to nie miejsce dla Ciebie.
Po tej całej społeczności ruszyłaś do swojego pokoju, aby
trochę poleżeć w łóżku zanim pójdziesz na terapię.
Godzina 10:25. Jedna z pielęgniarek przyszła po Ciebie, aby
zaprowadzić do gabinetu twojego terapeuty, gdzie zawsze odbywała się wasza
godzinna terapia.
- witaj _____. – usłyszałaś głos mężczyzny, gdy zamknęłaś za
sobą drzwi.
- dzień dobry – usiadłaś po turecku na swoim miejscu.
- jak się dziś czujesz? – zapytał Cię terapeuta.
- dzień dobry – usiadłaś po turecku na swoim miejscu.
- jak się dziś czujesz? – zapytał Cię terapeuta.
- tak jak zawsze – odpowiedziałaś wpatrując się w podłogę.
- znów miałaś ten sam sen? – kiwnęłaś głową, a terapeuta kontynuował – był zupełnie taki sam czy było coś w nim nowego?
- znów miałaś ten sam sen? – kiwnęłaś głową, a terapeuta kontynuował – był zupełnie taki sam czy było coś w nim nowego?
- początek był inny niż zawsze – czekał aż opowiesz mu –
zawsze zaczyna się dobrze, a dziś zaczął się od pożaru – zaczęłaś opowiadać ten
sen w całości, mimo iż mężczyzna go znał bardzo dobrze, ponieważ opowiadasz go
prawie zawsze gdy masz terapię. Po godzinie wróciłaś na oddział, gdzie było
lekkie zamieszanie, ponieważ pojawiła się kolejna nowa osoba. Był to bardzo
chudy chłopak, od razu wiedziałaś, ze musi mieć anoreksję. Stałaś pod swoim
pokojem i wpatrywałaś się, jak pielęgniarka prowadzi go do jego nowego pokoju,
który znajdował się naprzeciw twojego. Jak znikli za drzwiami, Ty zrobiłaś to
samo. Niezbyt interesowały Cię nowe osoby, w prawdzie to wcale nie interesowali
Cię ludzie.
Po zjedzeniu obiadu i kolejnej dawki leków wynurzyłaś się z
pokoju i poszłaś do świetlicy, gdzie mogliście właśnie w tym czasie porobić, to
co lubicie.
Usiadłaś pod ścianą z książką w ręku i zaczęłaś czytać.
- co czytasz? – usiadła obok Ciebie długowłosa dziewczyna, która była dla Ciebie natrętem.
- co czytasz? – usiadła obok Ciebie długowłosa dziewczyna, która była dla Ciebie natrętem.
- książkę.
- to widzę, ale jaką.
- i tak Ci się nie spodoba.
- i tak Ci się nie spodoba.
- no ale powiedz
- Teleny.
- Teleny.
- o czym?
- o gejach.
- aaa… fajnie- widziałaś jak na jej twarzy malowało się obrzydzenie.
- aaa… fajnie- widziałaś jak na jej twarzy malowało się obrzydzenie.
Tak naprawdę to nie czytałaś żadnej książki o gejach, tylko „Tożsamość
Anioła”, ale musiałaś cos powiedzieć, czego ona nie lubi aby się odczepiła i
oczywiście poskutkowało. Tak więc miałaś znów święty spokój.
Bardzo się wczytałaś w książkę, którą ukończyłaś. Nie miałaś już nic do czytania, bo dopiero jutro twój tata miał przynieść Ci kolejne książki.
Spojrzałaś na osobę, która siedziała na kanapie i najwyraźniej była wpatrzona w Ciebie.
Był to ten nowy chłopak. Blady, chudy, ale dosyć przystojny azjata.
Bardzo się wczytałaś w książkę, którą ukończyłaś. Nie miałaś już nic do czytania, bo dopiero jutro twój tata miał przynieść Ci kolejne książki.
Spojrzałaś na osobę, która siedziała na kanapie i najwyraźniej była wpatrzona w Ciebie.
Był to ten nowy chłopak. Blady, chudy, ale dosyć przystojny azjata.
W prawdzie to Cię zaciekawił, szczególnie dlaczego tak intensywnie
się w Ciebie wpatruje, ale nie miałaś zamiaru dowiadywać się tego. Nie teraz.
Spojrzałaś na zegar i się podniosłaś, postanowiłaś iść do swojego pokoju. Specjalnie przeszłaś obok niego aby dokładniej mu się przyjrzeć, w jego oczach zauważyłaś brak życia.
Sporo osób ma ten brak w oczach, ale jego był zupełnie inny.
Wieczorem, przed kolacją były grupy, na których mieliście albo swobodną rozmowę, muzyko terapię lub jakieś specjalne zajęcia wymyślone przez terapeutów.
W twojej grupie był właśnie ten chłopak, siedział naprzeciw Ciebie i tym razem wpatrywał się w ziemie. Z powodu, że jest nowa osoba musieliście się przedstawić i powiedzieć jak obecnie się czujecie, mimo iż robiliście to zawsze na końcu zajęć, ale jak jest nowa osoba u was, to zanim zaczniecie robić coś konkretnego zapoznajecie się z nowym.
- Jestem ______ i czuję się jak zwykle, źle. Alison, teraz Ty.- powiedziałaś do dziewczyny, która siedziała obok Ciebie. Rundka szła, aż w końcu mówił ON.
- Jestem Yixing i czuję się fatalnie – uniósł wzrok i spojrzał na Ciebie, a Ty nawet nie odwróciłaś wzroku. Jakoś nie mogłaś.
Po zajęciach był czas na kolację, więc zeszliście do stołówki. Gdy wzięłaś jedzenie, zauważyłaś, ze Yixing siedzi na końcu stołówki, przy twoim stole, gdzie nikt nie siedział, bo odganiałaś. Zbliżyłaś się do stołu, a reszta utkwiła wzrok w Ciebie. Czekali aż zaczniesz wyganiać nowego, ale zaskoczyłaś. Usiadłaś naprzeciw niego i nic z tego nie robiłaś, że Twoją samotność zakłóca nowy, ładny chłopak.
Spojrzałaś na jego jedzenie, mieliście to samo, czyli potwierdziło się to, ze jest anorektykiem, ponieważ mieliście inny jadłospis od reszty.
Siedzieliście w ciszy i męczyliście swoje jedzenie. Postanowiłaś cos powiedzieć, bo tak naprawdę to już irytowała Cię cisza.
- powinieneś coś zjeść, bo piguły się przyczepią – gdy usłyszał twój głos, spojrzał na Ciebie
- naprawdę? Nie musisz się martwić o mnie, Ty też lepiej coś zjedz, a później dawaj mi rady.
Spojrzałaś na zegar i się podniosłaś, postanowiłaś iść do swojego pokoju. Specjalnie przeszłaś obok niego aby dokładniej mu się przyjrzeć, w jego oczach zauważyłaś brak życia.
Sporo osób ma ten brak w oczach, ale jego był zupełnie inny.
Wieczorem, przed kolacją były grupy, na których mieliście albo swobodną rozmowę, muzyko terapię lub jakieś specjalne zajęcia wymyślone przez terapeutów.
W twojej grupie był właśnie ten chłopak, siedział naprzeciw Ciebie i tym razem wpatrywał się w ziemie. Z powodu, że jest nowa osoba musieliście się przedstawić i powiedzieć jak obecnie się czujecie, mimo iż robiliście to zawsze na końcu zajęć, ale jak jest nowa osoba u was, to zanim zaczniecie robić coś konkretnego zapoznajecie się z nowym.
- Jestem ______ i czuję się jak zwykle, źle. Alison, teraz Ty.- powiedziałaś do dziewczyny, która siedziała obok Ciebie. Rundka szła, aż w końcu mówił ON.
- Jestem Yixing i czuję się fatalnie – uniósł wzrok i spojrzał na Ciebie, a Ty nawet nie odwróciłaś wzroku. Jakoś nie mogłaś.
Po zajęciach był czas na kolację, więc zeszliście do stołówki. Gdy wzięłaś jedzenie, zauważyłaś, ze Yixing siedzi na końcu stołówki, przy twoim stole, gdzie nikt nie siedział, bo odganiałaś. Zbliżyłaś się do stołu, a reszta utkwiła wzrok w Ciebie. Czekali aż zaczniesz wyganiać nowego, ale zaskoczyłaś. Usiadłaś naprzeciw niego i nic z tego nie robiłaś, że Twoją samotność zakłóca nowy, ładny chłopak.
Spojrzałaś na jego jedzenie, mieliście to samo, czyli potwierdziło się to, ze jest anorektykiem, ponieważ mieliście inny jadłospis od reszty.
Siedzieliście w ciszy i męczyliście swoje jedzenie. Postanowiłaś cos powiedzieć, bo tak naprawdę to już irytowała Cię cisza.
- powinieneś coś zjeść, bo piguły się przyczepią – gdy usłyszał twój głos, spojrzał na Ciebie
- naprawdę? Nie musisz się martwić o mnie, Ty też lepiej coś zjedz, a później dawaj mi rady.
Nie spodobało Ci się to, w jaki sposób Ci odpowiedział,
chciałaś być miła i nic więcej. Przekręciłaś oczami i postanowiłaś trochę
zjeść, po czym szybko odeszłaś, wracając do pokoju. Usiadłaś na swoim łóżku i
spojrzałaś na współlokatorkę, a ona na Ciebie.
- coś się stało _____ ? - pokręciłaś przecząco głową. Zastanawiało Cię tylko dlaczego się o to zapytała.
Po wieczornych lekach usnęłaś.
- coś się stało _____ ? - pokręciłaś przecząco głową. Zastanawiało Cię tylko dlaczego się o to zapytała.
Po wieczornych lekach usnęłaś.
Twój dzień zaczął się tak samo, tylko tym razem inna pielęgniarka
Cię obudziła. Zeszłaś na śniadanie. Yixing siedział już przy stole, do którego się
dosiadłaś z jedzeniem.
Dziś też przebierał w jedzeniu, prawie wcale go nie ruszając. Wątpiłaś w to, ze w ogole coś zje sam, byłaś pewna że przyjdzie pielęgniarka i zacznie go karmić, tak jak było to z Tobą na początku. Nic nie chciałaś jeść, więc na siłe Ci wpychali jedzenie.
Byłaś tak ciekawa, ze jadłaś powoli. Twoje przeczucia się sprawdziły i jedna z miłych pielęgniarek podeszła do waszego stolika i usiadła obok Yixinga.
- wiem, ze nie chcesz jeść, ale niestety muszę upilnować abyś zjadł choć trochę. Zjesz sam czy mam zacząć Cię karmić, Yixing? – uśmiechnęła się miło do niego
- zjem sam – odpowiedział jej, pewnie miał nadzieje, ze odejdzie, ale siedziała dalej. Zmuszony zjadł trochę, aż pielęgniarka uznała ze może odnieść talerz po czym spojrzała na Ciebie. – będziesz jadła sama czy nakarmić mam Cie, ____? – zapytała się miłym tonem
- nie trzeba, zjem sama – wróciłaś do jedzenia, po czym pielęgniarka odeszła, a Ty podniosłaś i zaniosłaś talerz.
Nie miałaś dziś terapii, więc miałaś sporo czasu wolnego.
Usadowiłaś się na pustej kanapie i wpatrywałaś się w telewizor. Cisza i spokój, bo przeważnie pacjenci mają terapie, lub siedzą w swoich pokojach, albo po cichu siedzą i czytają książki.
- mogę ? – usłyszałaś znajomy Ci już głos, tylko miał inny ton, ale wiedziałaś że to jego.
- tak – usiadł obok Ciebie i teraz oboje wpatrywaliście się w telewizor. Najciekawsze było to, że nic w nim nie leciało, a wy tak intensywnie wpatrywaliście w ciemny ekran, jakby leciało coś interesującego.
Zajęło mam to dobre 30 minut, zanim jedno z was się odezwało.
- sorry – spojrzałaś na niego
- za co?
- za to, ze nie byłem zbyt miły wczoraj. Zdenerwowało mnie to trochę.
- spoko. Też w sumie bym się zdenerwowała, no ale korciło mnie, aby o tym powiedzieć – po twoich słowach zapadła znów cisza, ale szybko ją przerwał.
- długo tu już jesteś? – był ciekawy, a Ty postanowiłaś mu odpowiedzieć.
- czy ja wiem. dopiero 3 miesiące, choć pewnie posiedzę sobie dłużej
- ja mam nadzieje, ze wyjdę szybciej niż ostatnim razem
- ostatnim? – zainteresowało Cię to. Był już wcześniej?
- 2 lata temu też tu byłem. ponad 8 miesięcy.
- pewnie tak tęskniłeś, ze zachciało Ci się tu wrócić – roześmiał się
- dokładnie, a szczególnie tęskniłem za kochaną pni Morgan i za jej karmieniem – zaśmiałaś się teraz Ty. Pani Morgan, jest właśnie tą pielęgniarką, której nikt nie lubi.
Siedzieliście tu, tak długo zajęci rozmową, ze nawet nie zauważyliście, ze to pora na obiad.
Razem zeszliście do stołówki, siadając już przy waszym stole z jedzeniem.
Po obiedzie był czas odwiedzin.
Gdy pielęgniarka zawołała Ciebie, poszłaś do pokoju odwiedzin, na krześle siedział twój tata ze swoją drugą żoną i twoją przyrodnią siostrą, młodszą o 5 lat.
W pomieszczeniu zauważyłaś, ze Yixing też tu jest a obok niego kobieta.
- witaj córeczko, przyniosłem Ci książki o które prosiłaś. – podał Ci siatkę z kilkoma książkami
- dziękuję. –usiadłaś na krześle.
Dziś też przebierał w jedzeniu, prawie wcale go nie ruszając. Wątpiłaś w to, ze w ogole coś zje sam, byłaś pewna że przyjdzie pielęgniarka i zacznie go karmić, tak jak było to z Tobą na początku. Nic nie chciałaś jeść, więc na siłe Ci wpychali jedzenie.
Byłaś tak ciekawa, ze jadłaś powoli. Twoje przeczucia się sprawdziły i jedna z miłych pielęgniarek podeszła do waszego stolika i usiadła obok Yixinga.
- wiem, ze nie chcesz jeść, ale niestety muszę upilnować abyś zjadł choć trochę. Zjesz sam czy mam zacząć Cię karmić, Yixing? – uśmiechnęła się miło do niego
- zjem sam – odpowiedział jej, pewnie miał nadzieje, ze odejdzie, ale siedziała dalej. Zmuszony zjadł trochę, aż pielęgniarka uznała ze może odnieść talerz po czym spojrzała na Ciebie. – będziesz jadła sama czy nakarmić mam Cie, ____? – zapytała się miłym tonem
- nie trzeba, zjem sama – wróciłaś do jedzenia, po czym pielęgniarka odeszła, a Ty podniosłaś i zaniosłaś talerz.
Nie miałaś dziś terapii, więc miałaś sporo czasu wolnego.
Usadowiłaś się na pustej kanapie i wpatrywałaś się w telewizor. Cisza i spokój, bo przeważnie pacjenci mają terapie, lub siedzą w swoich pokojach, albo po cichu siedzą i czytają książki.
- mogę ? – usłyszałaś znajomy Ci już głos, tylko miał inny ton, ale wiedziałaś że to jego.
- tak – usiadł obok Ciebie i teraz oboje wpatrywaliście się w telewizor. Najciekawsze było to, że nic w nim nie leciało, a wy tak intensywnie wpatrywaliście w ciemny ekran, jakby leciało coś interesującego.
Zajęło mam to dobre 30 minut, zanim jedno z was się odezwało.
- sorry – spojrzałaś na niego
- za co?
- za to, ze nie byłem zbyt miły wczoraj. Zdenerwowało mnie to trochę.
- spoko. Też w sumie bym się zdenerwowała, no ale korciło mnie, aby o tym powiedzieć – po twoich słowach zapadła znów cisza, ale szybko ją przerwał.
- długo tu już jesteś? – był ciekawy, a Ty postanowiłaś mu odpowiedzieć.
- czy ja wiem. dopiero 3 miesiące, choć pewnie posiedzę sobie dłużej
- ja mam nadzieje, ze wyjdę szybciej niż ostatnim razem
- ostatnim? – zainteresowało Cię to. Był już wcześniej?
- 2 lata temu też tu byłem. ponad 8 miesięcy.
- pewnie tak tęskniłeś, ze zachciało Ci się tu wrócić – roześmiał się
- dokładnie, a szczególnie tęskniłem za kochaną pni Morgan i za jej karmieniem – zaśmiałaś się teraz Ty. Pani Morgan, jest właśnie tą pielęgniarką, której nikt nie lubi.
Siedzieliście tu, tak długo zajęci rozmową, ze nawet nie zauważyliście, ze to pora na obiad.
Razem zeszliście do stołówki, siadając już przy waszym stole z jedzeniem.
Po obiedzie był czas odwiedzin.
Gdy pielęgniarka zawołała Ciebie, poszłaś do pokoju odwiedzin, na krześle siedział twój tata ze swoją drugą żoną i twoją przyrodnią siostrą, młodszą o 5 lat.
W pomieszczeniu zauważyłaś, ze Yixing też tu jest a obok niego kobieta.
- witaj córeczko, przyniosłem Ci książki o które prosiłaś. – podał Ci siatkę z kilkoma książkami
- dziękuję. –usiadłaś na krześle.
- jak się czujesz?- zapytała się twoja macocha, lecz Ty nic
jej nie odpowiedziałaś. Wiele razy mówiłaś aby nie przychodziła, ponieważ jej
bardzo nie lubiłaś. – nie odpowiesz mi ?
- po co się głupi pytasz, jak wiesz, ze nie. Ile mam Ci mówić, ze nie chcę abyś przychodziła tu.
- _____, to niegrzeczne. – zwrócił Ci uwagę twój tata.
- mówiłam, aby nie przyjeżdżać, nie chce nawet z nami rozmawiać- wtrąciła się siostra
- idźcie sobie. – spojrzałaś na macochę, która się podniosła wraz z swoją córką i wyszły zostawiając Ciebie z tatą.
- to było naprawdę nie grzeczne.
- dziwisz się ? odkąd mama zginęła wraz z moim bratem muszę mieszkać z nimi pod jednym dachu. Nienawidzę ich.
- ______, ale to Twoja rodzina
- nie, nie uważam ich za członków rodziny. To, ze jest twoją żoną to nie znaczy, ze zastąpi moją matkę – twój tata westchnął, postanowił zmienić temat.
- jak sobie radzisz na terapii?
- jakoś – nastała cisza, spojrzałaś na Yixinga, który był wpatrzony w martwy punk i słuchał jak jego matka mówi, ze powinien wziąć się w garść i wyjść z tego, bo nie szkodzi tylko sobie, ale i rodzinie. Widząc, ze chciałby zniknąć, miałaś ochotę go chwycić za rekę i odejść.
- coś jeszcze Ci potrzeba?
- picie mi się kończy.
- przywiozę Ci jutro, dobrze?
- okej, ale bez nich – porozmawiałaś jeszcze trochę i twój tata poszedł, ponieważ jego żona co chwile dzwoniła i nie dała wam spokoju.
Nie byłaś nigdy zła na tatę, ze nie był z Twoją mamą. To był dobry człowiek, który zaakceptował Cię mimo iż przez ten romans, jaki miał z Twoją mamą, wziął rozwód z pierwszą żoną.
Wróciłaś do świetlicy i usiadłaś pod ścianą, postanowiłaś poczekać na niego, aż skończą mu się odwiedziny. Po 20 minutach zauważyłaś jak szedł korytarzem.
Podniosłaś się od razu i podbiegłaś do niego, co go zdziwiło. Przez chwile staliście i wpatrywaliście się w siebie w ciszy, po czym zaproponowałaś mu coś, czego nigdy być nie zrobiła. – chciałbyś… porozmawiać? – kiwnął głową, po czym oboje poszliście na koniec korytarza i usiadaliście pod oknem.
- to była… twoja mama, prawda? – zapytałaś się niepewnie.
- tak. Uważa, ze szkodzę rodzinie, tylko dlatego, ze mam ochotę zabić się – zaczęłaś uważnie słuchać. Opowiedział Ci w skrócie swoją historię, że od kiedy stracił swojego przyjaciela w wypadku 2 lata temu, odechciało mu się żyć. Zaczął się głodzić, okaleczać, myśleć o śmierci, podobnie jak Ty. Odkąd niecały rok temu, byłaś światkiem jak twoja mama i starszy brat giną w płomieniach, sama zaczęłaś głodzić się, okaleczać, myśleć o śmierci, a nawet byłaś już po jednej z prób samobójczych. Przez jego historię, postanowiłaś opowiedzieć swoją. Było to dla ciebie coś nowego, ponieważ był on pierwszą osobą, której tak szybko się zwierzyłaś. Nawet swojemu terapeucie z początku nic nie mówiłaś.
Od tego dnia zaczęłaś często z nim rozmawiać, nawet pozwolił do siebie mówić Lay, mimo iż tylko mówił tak do niego jego zmarły przyjaciel.
- Lay, weź się nie ruszaj bo Cię nie narysuję! – zdenerwowałaś się lekko, ponieważ próbowałaś go narysować.
- to rysuj szybciej – zaśmiał się
- nie popędzaj, jeśli chcesz abym narysowała w miarę okej.
- mogłem poprosić Alison
- proszę, bardzo! – odłożyłaś szkicownik na bok i skrzyżowałaś ręce. Chłopak się zaśmiał. Podszedł do Ciebie i poczochrał twoje włosy. – nie wkurzaj się, _____. I tak uważam, ze lepiej rysujesz.
- kłamiesz, chcesz być po prostu dla mnie miły – podniosłaś się i poszłaś do toalety. Wyczul, ze naprawdę jesteś zła na niego, więc poszedł za tobą
- ej, co robisz? – zapytałaś się, gdy nagle wszedł z Tobą do kabiny.
- nie bądź zła na mnie.
- nie jestem
- jesteś zła i zazdrosna - poprawił twój kosmyk włosów
- wcale, ze nie
- jesteś, jesteś, szczególnie gdy Alison do mnie zarywa – przybliżył się twarzą do Ciebie, lecz Ty go odepchnęłaś i wyszłaś z łazienki. Tak naprawdę nie byłaś na niego zła, ale lubiłaś jak on się Tobą interesuje. Lay jest tu już 5 miesięcy i przez ten czas zdążyłaś się bardzo w nim zakochać, mimo iż nie zdawałaś sobie z tego zbytnio sprawy.
Następnego dnia miałaś terapię. Twój terapeuta zauważył u Ciebie ogromną zmianę i dobrze wiedział przez kogo. On wiedział tez trochę więcej niż Ty, ponieważ jest również terapeutą twojego ukochanego.
- ostatnio często się uśmiechasz
- po co się głupi pytasz, jak wiesz, ze nie. Ile mam Ci mówić, ze nie chcę abyś przychodziła tu.
- _____, to niegrzeczne. – zwrócił Ci uwagę twój tata.
- mówiłam, aby nie przyjeżdżać, nie chce nawet z nami rozmawiać- wtrąciła się siostra
- idźcie sobie. – spojrzałaś na macochę, która się podniosła wraz z swoją córką i wyszły zostawiając Ciebie z tatą.
- to było naprawdę nie grzeczne.
- dziwisz się ? odkąd mama zginęła wraz z moim bratem muszę mieszkać z nimi pod jednym dachu. Nienawidzę ich.
- ______, ale to Twoja rodzina
- nie, nie uważam ich za członków rodziny. To, ze jest twoją żoną to nie znaczy, ze zastąpi moją matkę – twój tata westchnął, postanowił zmienić temat.
- jak sobie radzisz na terapii?
- jakoś – nastała cisza, spojrzałaś na Yixinga, który był wpatrzony w martwy punk i słuchał jak jego matka mówi, ze powinien wziąć się w garść i wyjść z tego, bo nie szkodzi tylko sobie, ale i rodzinie. Widząc, ze chciałby zniknąć, miałaś ochotę go chwycić za rekę i odejść.
- coś jeszcze Ci potrzeba?
- picie mi się kończy.
- przywiozę Ci jutro, dobrze?
- okej, ale bez nich – porozmawiałaś jeszcze trochę i twój tata poszedł, ponieważ jego żona co chwile dzwoniła i nie dała wam spokoju.
Nie byłaś nigdy zła na tatę, ze nie był z Twoją mamą. To był dobry człowiek, który zaakceptował Cię mimo iż przez ten romans, jaki miał z Twoją mamą, wziął rozwód z pierwszą żoną.
Wróciłaś do świetlicy i usiadłaś pod ścianą, postanowiłaś poczekać na niego, aż skończą mu się odwiedziny. Po 20 minutach zauważyłaś jak szedł korytarzem.
Podniosłaś się od razu i podbiegłaś do niego, co go zdziwiło. Przez chwile staliście i wpatrywaliście się w siebie w ciszy, po czym zaproponowałaś mu coś, czego nigdy być nie zrobiła. – chciałbyś… porozmawiać? – kiwnął głową, po czym oboje poszliście na koniec korytarza i usiadaliście pod oknem.
- to była… twoja mama, prawda? – zapytałaś się niepewnie.
- tak. Uważa, ze szkodzę rodzinie, tylko dlatego, ze mam ochotę zabić się – zaczęłaś uważnie słuchać. Opowiedział Ci w skrócie swoją historię, że od kiedy stracił swojego przyjaciela w wypadku 2 lata temu, odechciało mu się żyć. Zaczął się głodzić, okaleczać, myśleć o śmierci, podobnie jak Ty. Odkąd niecały rok temu, byłaś światkiem jak twoja mama i starszy brat giną w płomieniach, sama zaczęłaś głodzić się, okaleczać, myśleć o śmierci, a nawet byłaś już po jednej z prób samobójczych. Przez jego historię, postanowiłaś opowiedzieć swoją. Było to dla ciebie coś nowego, ponieważ był on pierwszą osobą, której tak szybko się zwierzyłaś. Nawet swojemu terapeucie z początku nic nie mówiłaś.
Od tego dnia zaczęłaś często z nim rozmawiać, nawet pozwolił do siebie mówić Lay, mimo iż tylko mówił tak do niego jego zmarły przyjaciel.
- Lay, weź się nie ruszaj bo Cię nie narysuję! – zdenerwowałaś się lekko, ponieważ próbowałaś go narysować.
- to rysuj szybciej – zaśmiał się
- nie popędzaj, jeśli chcesz abym narysowała w miarę okej.
- mogłem poprosić Alison
- proszę, bardzo! – odłożyłaś szkicownik na bok i skrzyżowałaś ręce. Chłopak się zaśmiał. Podszedł do Ciebie i poczochrał twoje włosy. – nie wkurzaj się, _____. I tak uważam, ze lepiej rysujesz.
- kłamiesz, chcesz być po prostu dla mnie miły – podniosłaś się i poszłaś do toalety. Wyczul, ze naprawdę jesteś zła na niego, więc poszedł za tobą
- ej, co robisz? – zapytałaś się, gdy nagle wszedł z Tobą do kabiny.
- nie bądź zła na mnie.
- nie jestem
- jesteś zła i zazdrosna - poprawił twój kosmyk włosów
- wcale, ze nie
- jesteś, jesteś, szczególnie gdy Alison do mnie zarywa – przybliżył się twarzą do Ciebie, lecz Ty go odepchnęłaś i wyszłaś z łazienki. Tak naprawdę nie byłaś na niego zła, ale lubiłaś jak on się Tobą interesuje. Lay jest tu już 5 miesięcy i przez ten czas zdążyłaś się bardzo w nim zakochać, mimo iż nie zdawałaś sobie z tego zbytnio sprawy.
Następnego dnia miałaś terapię. Twój terapeuta zauważył u Ciebie ogromną zmianę i dobrze wiedział przez kogo. On wiedział tez trochę więcej niż Ty, ponieważ jest również terapeutą twojego ukochanego.
- ostatnio często się uśmiechasz
- tak pan uważa?
- tak, uważam też, że w przyszłym tygodniu mogłabyś już
wrócić do domu.
- n.. naprawdę?
- chyba ze wolisz tu nadal być?
- n.. naprawdę?
- chyba ze wolisz tu nadal być?
- nie, cieszę się, ze będę mogła już wrócić do domu –
naprawdę ucieszyła Cie ta wiadomość, choc z jednej strony wolałabyś zostać, no
ale wkrótce i on opuści to miejsce, więc co możesz innego zrobić ?
Minął tydzień, została Ci ostatnia noc, zanim jutro już wrócisz do domu.
Leżałaś w łóżku i wpatrywałaś się w ciemność. Nie mogłaś zasnąć.
Nagle zobaczyłaś, że drzwi się otwierają i ktoś wchodzi do twojego pokoju. Wiedziałaś tylko tyle, ze to nie pielęgniarka, to… musiał być jakiś chłopak. Podniosłaś się do pozycji siedzącej. Gdy osoba się zbliżała, rozpoznałaś, ze to Yixing.
- Lay? Co tu robisz? – zaskoczyło Cię to.
- przyszedłem do Ciebie aby z Tobą porozmawiać, zanim jutro wypiszą Cię
uśmiechnęłaś się. Zrobiłaś mu miejsce, aby siadł na łóżku, gdy to zrobił od razu Cię przytulił
- L..ay? – zdziwiło Cię to
- będę za Tobą cholernie mocno tęsknić.
- ja za Tobą też… - poczułaś się dziwnie, jakbyś traciła coś ważnego.
- _____, daj mi kartkę – odsunęłaś się od niego i posłusznie dałaś mu zeszyt i długopis. Chłopak zapisał swój adres i nr telefonu
- pisz do mnie.- postanowiłaś zrobić to samo i również zapisałaś swój adres i nr telefonu
- ty również.
uśmiechnął się do Ciebie – dobrze. – schował kartkę do kieszeni, po czym spojrzał w twoje oczy.
- piękne są.
- hm? – nie zrozumiałaś z początku o co mu chodzi, ale to już nie miało znaczenia, szczególnie gdy delikatnie Cię pocałował. Czułaś ogromne motyle w brzuchu, a jeszcze bardziej gdy wyszeptał Ci do ucha – Kocham Cię.
Zanim wyszedł z pokoju, jeszcze raz Cię pocałował i wtedy mogłaś spokojnie zasnąć. Rano odebrał Cię tata i wróciłaś do domu.
Zaczęłaś teraz normalnie funkcjonować, bez żadnych myśli które by Ciebie mogły zniszczyć, a twoją siłą był właśnie Yixing. Musiałaś tylko czekać, aż wyjdzie, mimo iż nie wiedziałaś, ze to będzie bardzo długo trwało. Miesiące mijały, Ty ciągle pisałaś do niego, ale nie odpisywał. Albo nadal był w szpitalu, albo po prostu nie chciał mieć z Tobą nic wspólnego. Obawiałaś się tego drugiego, ale łudziłaś się, ze jednak nadal jest w szpitalu.
Od twojego wyjścia minęło 7 miesięcy. 7 bardzo długich miesięcy, bez niego. Martwiłaś się i to bardzo, nie wiedziałaś co zrobić, czy odpuścić sobie to czekanie, czy zrobić coś, aby trafić do szpitala, bo jako były pacjent nie mogłaś go odwiedzić.
Rano w sobotę, obudził Cię dzwonek do drzwi. Zeszłaś na dół, bo nikogo nie było i tylko ty musiałaś zobaczyć kto dobija się rano do Ciebie. Gdy otworzyłaś drzwi, nie mogłaś uwierzyć, w to co widzisz.
- witaj, ______, co to za mina? – Lay stał przed tobą i śmiał się jakby nigdy nic. Uroniłaś łzy i rzuciłaś się na niego z pięściami, uderzając o jego klatkę piersiową
- wiesz ile ja czekałam na Ciebie?! Aż mi odpiszesz jednego głupiego sms’a! bardzo się martwiłam o Ciebie! – objął Cię mocno
- przepraszam moja księżniczko, że tak długo musiałaś na mnie czekać. Wyszedłem tydzień temu, chciałem zrobić Ci niespodziankę, więc nie napisałem
- niespodziankę?
- tak – spojrzał na Ciebie czułym wzrokiem – ślicznie wyglądasz – po tych słowach pocałował czule, z utęsknieniem.
Minął tydzień, została Ci ostatnia noc, zanim jutro już wrócisz do domu.
Leżałaś w łóżku i wpatrywałaś się w ciemność. Nie mogłaś zasnąć.
Nagle zobaczyłaś, że drzwi się otwierają i ktoś wchodzi do twojego pokoju. Wiedziałaś tylko tyle, ze to nie pielęgniarka, to… musiał być jakiś chłopak. Podniosłaś się do pozycji siedzącej. Gdy osoba się zbliżała, rozpoznałaś, ze to Yixing.
- Lay? Co tu robisz? – zaskoczyło Cię to.
- przyszedłem do Ciebie aby z Tobą porozmawiać, zanim jutro wypiszą Cię
uśmiechnęłaś się. Zrobiłaś mu miejsce, aby siadł na łóżku, gdy to zrobił od razu Cię przytulił
- L..ay? – zdziwiło Cię to
- będę za Tobą cholernie mocno tęsknić.
- ja za Tobą też… - poczułaś się dziwnie, jakbyś traciła coś ważnego.
- _____, daj mi kartkę – odsunęłaś się od niego i posłusznie dałaś mu zeszyt i długopis. Chłopak zapisał swój adres i nr telefonu
- pisz do mnie.- postanowiłaś zrobić to samo i również zapisałaś swój adres i nr telefonu
- ty również.
uśmiechnął się do Ciebie – dobrze. – schował kartkę do kieszeni, po czym spojrzał w twoje oczy.
- piękne są.
- hm? – nie zrozumiałaś z początku o co mu chodzi, ale to już nie miało znaczenia, szczególnie gdy delikatnie Cię pocałował. Czułaś ogromne motyle w brzuchu, a jeszcze bardziej gdy wyszeptał Ci do ucha – Kocham Cię.
Zanim wyszedł z pokoju, jeszcze raz Cię pocałował i wtedy mogłaś spokojnie zasnąć. Rano odebrał Cię tata i wróciłaś do domu.
Zaczęłaś teraz normalnie funkcjonować, bez żadnych myśli które by Ciebie mogły zniszczyć, a twoją siłą był właśnie Yixing. Musiałaś tylko czekać, aż wyjdzie, mimo iż nie wiedziałaś, ze to będzie bardzo długo trwało. Miesiące mijały, Ty ciągle pisałaś do niego, ale nie odpisywał. Albo nadal był w szpitalu, albo po prostu nie chciał mieć z Tobą nic wspólnego. Obawiałaś się tego drugiego, ale łudziłaś się, ze jednak nadal jest w szpitalu.
Od twojego wyjścia minęło 7 miesięcy. 7 bardzo długich miesięcy, bez niego. Martwiłaś się i to bardzo, nie wiedziałaś co zrobić, czy odpuścić sobie to czekanie, czy zrobić coś, aby trafić do szpitala, bo jako były pacjent nie mogłaś go odwiedzić.
Rano w sobotę, obudził Cię dzwonek do drzwi. Zeszłaś na dół, bo nikogo nie było i tylko ty musiałaś zobaczyć kto dobija się rano do Ciebie. Gdy otworzyłaś drzwi, nie mogłaś uwierzyć, w to co widzisz.
- witaj, ______, co to za mina? – Lay stał przed tobą i śmiał się jakby nigdy nic. Uroniłaś łzy i rzuciłaś się na niego z pięściami, uderzając o jego klatkę piersiową
- wiesz ile ja czekałam na Ciebie?! Aż mi odpiszesz jednego głupiego sms’a! bardzo się martwiłam o Ciebie! – objął Cię mocno
- przepraszam moja księżniczko, że tak długo musiałaś na mnie czekać. Wyszedłem tydzień temu, chciałem zrobić Ci niespodziankę, więc nie napisałem
- niespodziankę?
- tak – spojrzał na Ciebie czułym wzrokiem – ślicznie wyglądasz – po tych słowach pocałował czule, z utęsknieniem.
Chcę was bardzo przeprosić, za to że dawno nic nie pisałam. Ten tu scenariusz napisałam jako taki start mojej pracy.
Więc bardzo was proszę, napiszcie swoje zamówienia, bo nie wszystkie pamiętam .
Kolejka jest otwarta i przez jakiś czas będzie c:
Love Lala, tym razem jest długie ^ ^
Starałam się z myślą o Tobie, z długością :3